Spirala śmierci – James W. Nichol

Spirala śmierci

James W. Nichol

C&T

 

654667

Powieść kryminalna z dalekiej Finlandii. Określenie „daleka” nie może nie wzbudzić zastrzeżeń – przecież to wcale nie za oceanami, to naprawdę  kraj niezbyt od nas odległy. Ale u nas mówi się o  nim mniej niż o wielu innych, nawet tych egzotycznych. Może z tych samych przyczyn, które sprawiają, że nauczyciel owszem, sporo wie o prymusach, ale najwięcej o tych, którzy wagarują, sprawiają kłopot. Grzeczni, zachowujący się poprawnie, nie bywają przedmiotem dużego zainteresowania. A że Finlandia to kraj ładu, rozsądku – media, poszukujące sensacji, pewnie niewiele tam mogą dla siebie znaleźć. Ale jednak według Agaty Christie „Zło czai się wszędzie”, może się więc objawić i w tamtych spokojnych stronach, zwłaszcza że natura ludzka pod żadnym niebem świata nie bywa wolna od niedobrych emocji. Gdańskie wydawnictwo słowo/obraz terytoria opublikowało powieść fińskiej pisarki Leeny Lehtolainen Spirala śmierci. Przekład tej książki dofinansowało Centrum Informacji o Literaturze Fińskiej, wspominam o tym, bo można przypuszczać, że jest to swego rodzaju wyraz uznania dla tej powieści. Tytułowa spirala śmierci to jeden z najtrudniejszych elementów programu w łyżwiarstwie figurowym  – a właśnie w tym środowisku sportowym wydarzyła się odrażająca zbrodnia: brutalnie zamordowano utalentowaną szesnastolatkę, która odnosiła już światowe sukcesy. Zazdrość? Zemsta dokonana przez wroga rodziców dziewczyny? A może to czyn popełniony przez trudnego do pochwycenia pedofila, o którym wiele się w tym czasie słyszy? Nie można też wykluczyć ostrej sprzeczki, bójki, która za sprawą tragicznego przypadku nieoczekiwanie miała właśnie taki przerażający finał. Sprawą zajmuje się nadkomisarz Maria Kallio. To chyba pierwszy w dziejach literatury kryminalnej detektyw w ciąży! Wydatny  brzuszek i silne już kopnięcia dziecka nie przeszkadzają dzielnej policjantce w energicznych poszukiwaniach sprawcy zbrodni. I nawet czytelnik byłby skłonny przypuszczać, że świadomość bliskiego macierzyństwa pomaga pani nadkomisarz w uzyskaniu szczególnej wrażliwości i empatii, co sprzyja poznawaniu tajników nieznanego jej dotąd środowiska, jego klimatu i  najważniejszych spraw. Ale jednak oczekiwanie na pierwsze swoje dziecko w świecie zagrożeń i patologii,  przy tak bliskim z zawodowej konieczności kontakcie z ludzką krzywdą i okrucieństwem drzemiącym w  zakamarkach duszy, wydawałoby się, zwykłych, przyzwoitych ludzi, prowadzi do łatwych do przewidzenia refleksji.  Wyraźne igranie ze śmiercią budzi  także wątpliwości być może obce jedynie zagorzałym feministkom – czy rzeczywiście w niektórych dziedzinach lub sytuacjach kobiety mogą pełnić wszystkie, absolutnie wszystkie funkcje? Takie pytanie być może nie byłoby zgodne z intencją autorki, ale postawi je niechybnie prawie każda czytelniczka. Szukając sposobu dotarcia do prawdy, pani nadkomisarz uważnie czyta intymne dzienniki zamordowanej nastolatki. I widzi w tym wizerunku nieukształtowanej jeszcze osobowości, gniewu i anarchii, zwierciadlane odbicie siebie samej sprzed lat. Myśli z niepokojem, jakież to będą w tej przyszłości, która ani się obejrzeć, jak sama nadejdzie, jej relacje z dzieckiem, czy można się tu ustrzec  pokoleniowych nieporozumień, wzajemnego poczucia winy. Owe rozterki, rozmyślania, pojawiają się jakby między wierszami, nie ma tu mowy o nachalnej dydaktyce. Powieść spełnia zresztą  wszelkie wymogi gatunku – akcja jest wartka,  wiele nieoczekiwanych zdarzeń nie pozwala domyślać się rozwiązania ponurej zagadki. Dodatkowych barw przydaje całości dobrze ukazana rywalizacja między panią nadkomisarz a jej kolegami. Gra nie zawsze jest tu czysta, ale nasza bohaterka ze wszystkim walecznie sobie radzi. Stworzone przez autorkę postacie są wiarygodne, o jednych od początku lektury myśli się z sympatią, inne traktuje się podejrzliwie. Można by też powiedzieć, że to powieść, jak wszystkie rasowe kryminały, o grze pozorów. Nic nie jest tym, czym mogłoby się nam wydawać. Taniec na lodzie to dla wielu z nas nieomal symbol idealnego piękna, lekkości, wdzięku – w tej powieści jest czymś zupełnie innym – przyczyną cierpień, znakiem daremnej walki z tym, co nieuniknione. Książka warta przeczytania, polecam ją Państwu.

 

Felieton z 26 III 2008

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *