Marc Chagall Biografia – Jonathan Wilson

Marc Chagall Biografia

Jonathan Wilson

W.A.B.

 

451499Koncepcje portretu i biografii na pewno są bardzo podobne. Bywają wizerunki, gdzie twórca stara się schlebiać przedstawianej  osobie, gorliwie ją upiększać, a są i takie, gdzie w całej swej szpetnej okazałości sterczy brodawka, przez rzadkawe włosy szyderczo prześwituje łysina. Nie inaczej bywa z biografiami – niekiedy idealizują, uśliczniają, a czasem ich autorzy wręcz lubują się w eksponowaniu niezbyt chlubnych uczynków swych bohaterów, śmieszności i fałszu przybieranej przez nich pozy. Na pewno do tej drugiej kategorii biografii należałoby zaliczyć książkę amerykańskiego uczonego i  pisarza, Jonathana Wilsona, Marc Chagall. Wybitny malarz, ulubiony twórca bardzo wielu z nas, ukazany jest tu jako człowiek, którego pewnie byśmy nie polubili –  pełen snobizmu egoista, nieskory do odwzajemniania uczuć, do wdzięczności za doznaną pomoc, ktoś, kogo niełatwo  nazwać miłośnikiem prawdy, a także budzący śmieszność narcystyczny dandys. Tolerancja – tolerancją, ale trudno dziwić się tym, którzy nie mogli powstrzymać się od drwin na widok makijażu Chagalla, czy na wiadomość o tym, że  kiedy już w okresie jego bardzo późnej starości ofiarowano mu ukazujący go obraz, potajemnie dokonał tam szczególnej korekty: przydał swym oczom uwodzicielskiego wyrazu, skrócił nos, sprawił, że włosy stały się bardziej bujne, słowem, przy pomocy pędzla uczynił ów portret wizerunkiem własnych wyobrażeń o sobie. Czyta się o tym a i owszem, z zainteresowaniem i z rozbawieniem, by po chwili  lekceważąco machnąć ręką – czy to ważne? O wiele istotniejsze są informacje o burzliwych kolejach losu malarza. Ukształtowała je historia: artysta urodził się w ubogiej żydowskiej rodzinie w 1887 roku, a dożył sędziwego wieku dziewięćdziesięciu siedmiu lat! Jakaż to ogromna przestrzeń czasu, a w niej pogromy w carskiej Rosji, potem rewolucja, pierwsza i druga wojna, Zagłada, powojenne zmiany polityczne – można by więc powiedzieć, że żył na różnych, niepodobnych do siebie planetach,  zupełnie inaczej ukształtowanych, o odmiennym klimacie. Mówią o tym także nazwy miast, w których mieszkał: rodzinny, ukochany Witebsk, Petersburg, Moskwa, Paryż, Nowy Jork i znów Francja – jej malownicze południe, wystarczy tu choćby odrobina wyobraźni, by zrozumieć nawet  tylko na tej podstawie, ileż to musiało być różnorodnych, iście niezwykłych doświadczeń życiowych. Autor opowiada o faktach, które na pewno nie są powszechnie znane, m.in. o czasach, gdy Chagall, wtedy jeszcze Mojsiej Szagał lub Szagałow, działał jako radziecki komisarz do spraw sztuki marksistowsko-leninowskiej, występując przeciwko „burżuazyjnym malarzom” i „drobnomieszczańskiej publiczności”. O święta naiwności, podobnie jak Majakowski i jego muza Lila Brik w książce, którą niedawno Państwu prezentowałam, Chagall szczerze wierzył, że rewolucja jest także przewrotem w sztuce, triumfem awangardy. „Lenin – tak pisał  z entuzjazmem artysta – przewrócił Rosję do góry nogami”. Musiało sporo czasu upłynąć, zanim na obrazie zatytułowanym  Rewolucja pojawi się Lenin wiszący do góry nogami jako twórca obfitującego w okrucieństwa absurdalnego świata na opak. Kwestią, której autor biografii poświęca bardzo wiele uwagi, jest żydowskość Chagalla, a więc przywiązanie do rodzinnego miasteczka, jego  specyficznej kultury, oraz   pełen niezrozumiałych paradoksów stosunek do rodaków. Bardzo interesujące są  rozważania autora o tym, jak to artysta starał się przekładać na język malarstwa zarówno życiową filozofię, jak i język chasydów. „Jego dzieła – powiada autor – są częstokroć dosłownymi wyobrażeniami metafor czy zwrotów. Tak jest na przykład z określeniem osoby ‘bujającej w obłokach’, poświęcającej się abstrakcyjnym rozmyślaniom. W jidisz ktoś taki to ‘człowiek powietrzny’. Chagall oddaje to całkiem dosłownie, poprzez człowieka latającego nad ziemią.(…) Artysta nie tylko więc wysławiał się, ale i malował w jidisz”” – twierdzi autor biografii. Mówi też o nasyceniu tego malarstwa mistycznym, radosnym duchem ludowego chasydyzmu, który poszukiwał niebiańskiej mądrości nawet w mrocznych zakamarkach ludzkiej egzystencji, i tego co święte i cudowne – w kręgu rzeczy zwykłych i pospolitych. W tym malarstwie, mówi autor, spotkały się ze sobą zaginiony, melancholijny świat nieistniejącej już kultury – z najnowocześniejszą nowoczesnością. Książkę Wilsona  wzbogacają barwne reprodukcje obrazów wielkiego malarza, a także kalendarium, które samo w sobie jest fascynującą opowieścią o historii i sztuce dwudziestego wieku.

 

Felieton z 23 IV 2008

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *